Turystyka Remiremont Plombières-les-Bains w Wogezach, Lotaryngia, Francja
Strona główna - Nasze inspiracje - Mój pierwszy 72-kilometrowy wyścig na Infernal Trail w Saint-Nabord!
W tym roku, zachęcony przez rodzinę i przyjaciół z klubu Athlé, zapisałem się na 72-kilometrowy Piekielny Szlak w Saint-Nabord.
Wstawaj o 1:15, aby być gotowym na start o 3:00.
Tutaj jestem wyposażony w moją czołówkę, zapas wody, koc ratunkowy i gwizdek zgodnie z przepisami.
Przyjazd do wioski, już dużo ludzi, biegaczy ale nie tylko, są też wolontariusze i odważni ludzie, którzy przyszli wspierać biegaczy.
Torby są sprawdzane przed wejściem na teren startu. Biorąc pod uwagę pandemię, będziemy wyjeżdżać małymi falami po 50 biegaczy co 5 minut, to uspokajające, wszyscy szanują.
To jest dla mnie początek.
Podczas gdy bałem się kilku godzin biegania w nocy, wraz z upływem kilometrów nabieram pewności siebie, ponieważ nigdy nie jestem sam. Jednak biegacz przede mną nagle nie ma już swojej czołówki i regularnie się potyka. Podchodzę, aby zobaczyć, czy wszystko jest dla niego w porządku. Odpowiada mi twierdząco iz uśmiechem mówi, że dzień i tak wkrótce nadejdzie.
Rzeczywiście, kiedy docieramy do punktu pierwszej pomocy przy Croisette d'Hérival, pojawiają się pierwsze promienie słońca. Odnajduję męża, który wstał w tym samym czasie co ja i będzie za mną podążał przez cały wyścig.
Tutaj ponownie podejmuje się wszelkie środki w celu walki z kowbojem. Kierujemy się indywidualnie za pomocą barierek do napojów i jedzenia i musimy umyć ręce żelem wodno-alkoholowym, zanim wolontariusze podadzą nam na talerzu to, co chcemy.
Znowu się zaczyna.
Wiem, po zauważeniu tego w Club d'Athlé, że część, która przyjeżdża do Girmont-Val-d'Ajol przez Chalet de l'Empereur, jest bardzo ładna, a wschodzące słońce jeszcze bardziej uwydatnia krajobrazy.
W pobliżu Girmont-Val-d'Ajol widzę moje dzieci, które mnie zachęcają. Wykorzystuję ich obecność, aby pozbyć się kurtki, która wraz ze wzrostem temperatury stała się bezużyteczna. Będą też podążać za mną na kurs w kilku strategicznych punktach i poczęstunek z moim mężem.
W bazie życiowej Girmont-Val-d'Ajol, zgodnie z tym samym protokołem zdrowotnym, wolontariusze są pełni empatii, bardzo uważni na biegaczy i pytają mnie, czy wszystko jest w porządku: tak, wszystko jest w porządku!
Wyścig zostaje wznowiony i zdaję sobie sprawę, że przejechałem już połowę trasy bez żadnych szczególnych trudności i bez znalezienia czasu. Trochę mnie to zaskakuje, ale też uspokaja.
Na 40 kilometrze latam tylko w maści, spadam. Ale nic poważnego, tylko ładny guzek w głowie 😊
Nieco dalej mam przyjemność zobaczyć Stéphanie, przyjaciółkę, która spontanicznie podąża moimi śladami, by wspiąć się na wzgórze z dość znacznym spadkiem. To mnie zmotywowało, zaczynam ponownie nad stokiem, kiedy mnie opuszcza.
Potem przychodzi Raon-aux-Bois i mówię sobie, że zostało mi tylko 12 kilometrów do przejechania. Kiedy nawadniam się, biegacz, z którym trochę rozmawiałem, woła do mnie i mówi: „Dobrze prowadzisz swój bieg na pierwszym dystansie, a jeśli nie masz bólu w nogach, to” Skończę !! ”. Znowu jego słowa dodały mi otuchy.
Po powrocie na stadion Perrey w Saint-Nabord wszyscy moi krewni i przyjaciele byli tam, aby mnie powitać, co jest ciepłe.
Ukończyłem bieg w dobrej formie, bardzo zadowolony z tego szlaku, który na długo pozostanie w mojej pamięci, dzięki bardzo dobrej organizacji, bardzo troskliwym wolontariuszom, trasie złożonej ze wspaniałych krajobrazów i wsparciu mojej rodziny.
Naprawdę tylko szczęście, to było niezapomniane przeżycie ????
Beatrice
Narzędzia ułatwień dostępu
Zwiększ tekst Zmniejsz tekst Odcienie szarości Wysoki kontrast Podkreślone linki Czcionka dysleksji Odtwarzanie dźwięku RéinitialiserWybierz język: